Sluchaliscie kiedys Violetty Villas?
Ja tez nie. Az do dzisiaj. I to zupelnie na trzezwo:)))
Poczytalam tez troche o niej.
Strasznie smutna historia.....
czekalam po pracy na kolezanke, miala mnie odwiezc do domu
taka podsluchalam rozmowe ;
2 kierowcow ciezarowek czekajacych na rozladowanie
Kierowca 1: hey, how are you fat ass?
Kierowca 2 : fuck off!
Kierowca 1: you fuck off ! Kierowca 2 : you fuck off man !!!
Kierowca 1: you fuck off fucker!!
Po czym sie serdecznie usciskali na powitanie.:)))
Szczerze mowiac to wkoorwia mnie reakcja "publicznosci" na smierc Robina W.
Taki smieszny a pacz pani...
I mysle sobie - a odpierdolcie sie wszyscy od niego.
No i komentarze ze komik.
Ja widzialam w nim wrazliwosc, jakis taki wewnetrzny, ukryty niepokoj... ale nie komika.
Dobra, wiem ze zbyt osobiscie podchodze do tematu.
Coraz czesciej uswiadamiam sobie ze jedyne co mnie trzyma przy zyciu to swiadomosc ze w kazdej chwili moge popelnic samobojstwo.
W kazdej.
Paradoksalnie dziala to na mnie terapeutycznie.....
No i odpowiedzialnosc oczywiscie. Za bliskich.
Nie mam prawa fundowac bratu, siostrze, tacie, K. i kilku innym bliskim mi osobom syfu ktory bylby konsekwencja mojej decyzji.
Nie oczekuje ze ktokolwiek mnie zrozumie, bo zrozumienie kogos kto zyje z depresja, dla osoby ktora nigdy nie przezyla depresji nie jest moim zdaniem mozliwe.
Mozna sobie wyobrazac, domyslac sie, czerpac wiedze zeby dowiedziec sie, ze to wcale nie o smutek chodzi, a raczej o brak jakichkolwiek emocji, totalny bezruch i brak motywacji do czegokolwiek. Zero zycia w zyciu.
Kiedys, dawno temu, mialam sasiadke, ktora zaniedbywala mala 4 letnia coreczke. Dzieciak platal sie, a mama wiecznie spala. W chacie syf, dziecko glodne, nie mogla wstac i odprowadzic malej do przedszkola.
Wyreczalam ja, zabieralam dziewczynke do przedszkola, do siebie, na spacery, karmilam itd.... gardzac jednoczesnie jej matka.
Bo jak to ze nie mozna dupy podniesc z wyra???
Nie moglam tego pojac.
Sporo mi sie w glowie kotluje, ale nie sposob ulozyc to w literki. Nie umiem to jedno, drugie ze boje sie jednak uzewnetrzniac w necie. Ze ktos zajrzy. I oceni. A ja wole byc anonimowa.
Pierwsze zdjecie nie jest moje.
Nie bylo koszyczka, ani nic co za tym idzie.....
Nic.
Zero tradycji.
Wiem, wstyd sie przyznac , ale
tak o..to moj pamietniczku wygladaly
moje swieta....